INPRIS to think tank prawniczy.

Sędziowie - liczymy na Was!

Byłaby to zwykła ucieczka. Teoretycznie czterdziestokilkulatek (tyle lat mają najmłodsi sędziowie SN) może przejść w stan spoczynku, bo nie podoba mu się atmosfera wokół sądu, i do końca życia pobierać ogromne uposażenie sędziego w stanie spoczynku. To niemoralne.

Podobnie oceniam (choć to już nie orzekanie) rozważane przez prezesów, sędziów funkcyjnych SN, podanie się do dymisji w momencie wejścia w życie ustawy, choć daje ona możliwość pozostawania na stanowisku przez trzy miesiące. Politycznym najeźdźcom nie należy moim zdaniem ułatwiać zadania. Dlatego niepokoi mnie uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego, w której prócz pozostałych, bardzo słusznych punktów, znajduje się apel (pkt 6) o uszanowanie wszelkich decyzji sędziów SN związanych z wejściem w życie ustawy – czyli także nieuzasadnionej abdykacji.

 

Przejrzystość

Zupełnie czym innym jest natomiast kandydowanie do Krajowej Rady Sądownictwa czy objęcie funkcji po bezpodstawnie odwołanym prezesie sądu, bo to nie ma związku z orzekaniem. Kandydowanie do KRS nie będzie w obecnym stanie prawnym służyło obywatelom, będzie udziałem w politycznym skoku na sądy. Ustawa o KRS – i trzeba o tym mówić prosto i wyraźnie, bez zbędnych eufemizmów – to zamach stanu na konstytucyjny trójpodział władzy (nie trzeba już chyba powtarzać oczywistych argumentów). A zatem nie warto doń kandydować dla przejrzystości sytuacji – dzięki temu będzie wiadomo, że wszyscy, którzy kandydują, zgadzają się na łamanie konstytucji i biorą w tym zamachu udział. Nie warto tego robić także z kilku innych powodów. […]

I ostatnie zagadnienie – przyjmowanie stanowisk po odwołanych przedwcześnie (przerwanie kadencji) prezesach sądów. Odwołanych, dodajmy, często w sposób skandaliczny […] Brak akceptacji dla takich działań nie powinien chyba oznaczać automatycznej odmowy przyjęcia takiego stanowiska. Prof. Adam Strzembosz […] mówił o możliwości poddania się ocenie sędziów danego sądu przez kandydatów. A zatem można być przywiezionym w teczce z ministerstwa, a można przyjąć propozycję dla dobra wymiaru sprawiedliwości, jednocześnie prosząc koleżanki i kolegów o kredyt zaufania, wyrażony np. w tajnym głosowaniu.

 

Liczymy na Was

Przez prawie 30 lat transformacji pracowaliśmy nad stworzeniem silnych gwarancji niezależności i niezawisłości sędziowskiej. Udało się całkiem sporo. Prawdą jest, że nie wyważono odpowiednio czterech najważniejszych składników dobrego, sprawiedliwego sądownictwa, jakimi obok niezależności są: kompetencja, rozliczalność (i sądownictwa jako całości, i poszczególnych sędziów) i efektywność (sprawność). Niezależnie jednak, jak byśmy rozłożyli akcenty, nie będzie sprawiedliwego sądu bez niezależności i niezawisłości. Sędziowie muszą więc aktywnie ich bronić. Jeśli targają nimi wątpliwości, jak się zachować, muszą, idąc za radą prof. Bartoszewskiego, zachować się przyzwoicie.

Ogromnie dużo zależy od sędziów liniowych, tych anonimowych tysięcy ciężko pracujących ludzi. W tekście skupiłem się na instytucjach najwyższych, ale o kondycji sądownictwa zadecydują wszyscy sędziowie.