Infografika & prawo

ACTA: Op-Ed Marcina Maruty

6 lutego 2012. Marcin Maruta - wspólnik w kancelarii Maruta i Wspólnicy - przedstawia na zaproszenie INPRIS komentarz do ACTA

Kilka uwag do tabelki ACTA (spojrzenie subiektywne)

Analiza ACTA przygotowana wspólnie przez INPRIS oraz kancelarię Maruta i Wspólnicy jest próbą przewidzenia, czy i jak ACTA wpłynie na polskie prawo. Choć wątek ten pojawia się w dyskusjach nad ACTA, warto bardzo wyraźnie podkreślić: prawo to nie tylko przepisy, to także interpretacje, doktryna, orzecznictwo etc. Dlatego niektóre wypowiedzi prawników, że ACTA „nic nie zmienia” są prawdziwe i nieprawdziwe zarazem.

Prawdziwe, ponieważ sama ratyfikacja ACTA nie powinna mieć bezpośredniego i natychmiastowego skutku (acz niewykluczone, że część przepisów czy praktyki ulegnie zmianie pod jej wpływem, ciekawy jestem np. ścigania międzynarodowego). Nieprawdziwe, ponieważ istnieje ryzyko, że będziemy mieli do czynienia z coraz bardziej restrykcyjną wykładnią obecnych norm. Trwa w tej chwili swoiste „przeciąganie liny” – z jednej strony coraz silniejsza formalnie ochrona własności intelektualnej, z drugiej coraz silniejszy opór, gdyż ochrona ta jest sprzeczna z poczuciem sprawiedliwości i rozsądku dużej części społeczeństwa (vide ściganie stron dzieciaków, na których zamieszcza się w celach hobbistycznych fragmenty filmów czy – z dziejów dużego biznesu - postępowania patentowe).

Osobiście sądzę, że dylematu tego nie da się rozstrzygnąć w ten sposób – nikt nie zrezygnuje z „komercyjnej” własności intelektualnej, ale XXI wiek nie może tkwić w gorsecie rozwiązań koncepcyjnie XIX wiecznych. Już bardziej naturalną (choć niekoniecznie słuszną) jest droga DRM-ów i rozwiązań podobnych, w przypadku muzyki czy książek raczej nie działająca, ale odnosząca coraz większe sukcesy np. w likwidacji prawa do obrotu egzemplarzem (gry i przywiązanie danej kopii do konta internetowego). Czy też rozwój spotify/netflix, z ideą zapłać grosze i korzystaj do woli (ach, czemuż ich nie w kraju nad Wisłą – hmmm, prawa autorskie? Ja bym z chęcią olbrzymią uiścił abonament).

Dyskusji nie ułatwia także gorset nudnych już epitetów o piratach i niewyobrażalnych stratach koncernów - głównie dlatego, że przedstawiane dane są wyssane z palca (czy naprawdę ktoś wierzy, że gdyby nie piractwo to te wszystkie nielegalne kopie znalazłyby legalnych nabywców?), a obroty i zyski wskazują, że biznes ma się świetnie (vide np. http://www.techdirt.com/skyisrising/).

Byłoby cudownie, gdyby kontrowersje wokół ACTA stały się impulsem do dyskusji między innymi na następujące tematy:

  • zakres dozwolonego użytku w świecie Internetu, czyli nieszczęsne ściąganie plików. Wszędzie naokoło słychać o piratach, a w świetle istniejących przepisów sprawa jest co najmniej nieoczywista, z licznymi głosami, że przepisy te wyraźnie pozwalają na pobieranie utworów.  Zwłaszcza jak połączymy je z opłatami na rzecz organizacji zbiorowego zarządu z tytułu zakupu nośników, dysków etc.
  • zakres prawa cytatu, czy szerzej korzystania, modyfikowania i rozpowszechniania cudzych utworów. Obecnie dość wąski, za wąski, o czym świetnie widzą DJ,
  • regulacja wypuszczenia utworu do domeny publicznej, nieistniejąca w RP,
  • rola organizacji zbiorowego zarządzania prawami i pobierania przez nich opłat,
  • nadzwyczajne uprawnienia dla posiadaczy praw majątkowych, w szczególności możliwość dochodzenia roszczeń nawet jak naruszenia praw były niezawinione,
  • rola zabezpieczeń technicznych i ich wpływ na uprawnienia użytkowników (czy można złamać takie zabezpieczenie by zrobić kopię zapasową),
  • przekazywanie danych osobowych przez providerów,
  • ściąganie międzynarodowe,
  • etc.

Marcin Maruta