INPRIS to think tank prawniczy.

Łukasz Bojarski o wyborach RPO i sędziów TK w "Prawniku"

14 sierpnia 2015. Czy wybór nowego Rzecznika Praw Obywatelskich ma szansę wpłynąć na zmianę praktyki parlamentarnej? Czy "społecznych" pretendentów do roli kandydatów na sędziów TK powinny zgłaszać kręgi profesjonalne, pomimo że odpowiedni zapis ustawy o TK nie został przyjęty przez posłów? O tym między innymi w najnowszym felietonie prezesa INPRIS.

Poniżej zamieszczamy fragmenty artykułu. Z całością można się zapoznać na stronie Prawnika, dodatku do Dziennika Gazety Prawnej. 

http://www.prawnik.pl/opinie/artykuly/888565,nowy-rzecznik-praw-obywatelskich-nowy-standard-wyborczy.html

 

Nowy rzecznik praw obywatelskich, nowy standard wyborczy

Mamy do czynienia z precedensem, który, wyrażam taką nadzieję, będzie wpływał na dalsze dyskusje dotyczące powoływania osób na ważne funkcje państwowe, w tym na stanowiska sędziów TK - pisze Łukasz Bojarski, prezes INPRIS.

Mamy nowego rzecznika praw obywatelskich, w poprzedni piątek Senat wyraził zgodę (41 głosów za, 39 przeciw, 2 wstrzymujące się) na wybór dr. Adama Bodnara dokonany wcześniej przez Sejm. Poza życzeniami dla nowego RPO: powodzenia w realizacji misji – ochronie praw człowieka, warto ten akt ocenić z punktu widzenia procedur wyborczych. Zrodził się bowiem precedens, który, wyrażam taką nadzieję, będzie wpływał na nasze dalsze dyskusje dotyczące powoływania osób na ważne funkcje państwowe, w tym na stanowiska sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a wybory pięciu sędziów dokonają się w najbliższym czasie.

Wybór osób na różne stanowiska państwowe dokonuje się w sposób polityczny (często wybiera parlament). Jednak choć polityka ma wpływ, to wydaje się bezdyskusyjne, że kandydaci, np. na różnych rzeczników: praw obywatelskich, praw dziecka, ochrony danych osobowych czy kandydaci na sędziów Trybunału Konstytucyjnego, powinni przede wszystkim spełniać wysokie kryteria merytoryczne oraz dotyczące charakteru (w przypadku sędziów TK, odpowiednio stosowana ustawa o Sądzie Najwyższym mówi o „nieskazitelnym charakterze”). Chodzi więc o to, żeby politycy chcieli i potrafili identyfikować merytorycznie najlepszych z najlepszych, i dopiero spośród takiej grupy pretendentów dokonywali wyboru oficjalnych kandydatów i zwycięzcy.

To, co wydaje się oczywiste, w praktyce przysparza trudności. Prawo bowiem najczęściej o kwalifikacjach wypowiada się generalnie i bardzo ogólnie, wszystko więc pozostawione jest praktyce, zwyczajowi parlamentarnemu. A z tym bywa różnie, czasem dobrze, a czasem źle.

Kandydaci społeczni

Dlaczego wybory obecnego RPO były szczególne? Z kilku powodów. Został on zgłoszony na kilka tygodni przed wszczęciem oficjalnych procedur jako tzw. kandydat obywatelski, czego nie przewiduje prawo. Był zatem w rzeczywistości pretendentem do bycia kandydatem, którym staje się osoba zgłoszona przez uprawnionego wnioskodawcę – grupę posłów, prezydium Sejmu. Doktora Bodnara „zgłosiły” organizacje pozarządowe, które zorganizowały mu coś na kształt kampanii wyborczej (szczegóły można prześledzić na stronie Naszrzecznik.pl oraz profilu w portalu Facebook). Poparcie, poza inicjatorami, wyraziły zarówno liczne organizacje (ponad 60), jak i osoby indywidualne, w tym takie, jak rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. UW Marcin Pałys, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Andrzej Zwara czy prof. Fryderyk Zoll.

Sam pretendent przedstawił swój program, w którym dość szczegółowo opisał swoje plany, w tym na nowe działania, uzupełniające dotychczasowy dorobek rzeczników – chodzi głównie o regularne spotkania we wszystkich województwach z przedstawicielami organizacji obywatelskich, jak i szersze wykorzystywanie w działaniach rzecznika litygacji strategicznej jako metody zmiany rzeczywistości społecznej (wszczynanie postępowań i przyłączanie się do nich). Program został udostępniony w internecie i każdy mógł się z nim zapoznać.

Wreszcie dyskusja o pretendencie, a po zgłoszeniu jego kandydatury przez grupy posłów, o oficjalnym kandydacie, była wyjątkowo długa i szczegółowa. Kandydat udzielił licznych wywiadów, ukazało się na jego temat wiele artykułów, felietonów o różnym wydźwięku, od analizujących jego kwalifikacje, przygotowanie, doświadczenie, po ataki personalne i niewybredne zarzuty. W parlamencie odbyły się bardzo szczegółowe przesłuchania kandydata, w tym nie tylko przed komisjami Sejmu i Senatu, co przewiduje procedura, ale i w ramach spotkań z klubami parlamentarnymi.

[...]

Tegoroczny wyścig z czasem

Wszystkie te uwagi nabierają szczególnego znaczenia w obliczu nadchodzących wyborów do Trybunału Konstytucyjnego. Nowa ustawa o TK opublikowana została 30 lipca, a wejdzie w życie 30 sierpnia tego roku. Wtedy to zacznie się wyścig z czasem, bowiem ustawa przewiduje (art. 137), że w przypadku sędziów TK, których kadencja upływa w 2015 r., termin na złożenie wniosku w sprawie zgłoszenia kandydata na sędziego wynosi 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy. A zatem kandydatów na 5 stanowisk sędziowskich będzie można zgłaszać do końca września, a ostatnie posiedzenie Sejmu planowane jest na 8-9 października. Trzeba w tym czasie ogłosić druk sejmowy z kandydatami, zorganizować posiedzenie Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, która opiniuje kandydatów oraz przeprowadzić głosowanie plenarne. Są takie precedensy, procedura wyborów sędziów TK w jednej z tur głosowania w 2006 r. trwała 8 dni (licząc od dnia ogłoszenia 1 grudnia do dnia wyboru 8 grudnia). Jednak taki czas nie pozwala na rzetelną debatę publiczną nad kandydaturami (czego wybory z 2006 r. zresztą dowodzą, bo w takim przyspieszonym trybie wybrana kandydatka wzbudziła post factum poważne wątpliwości, odebranie od niej przyrzeczenia przez prezydenta odwołano, doszło do niego dopiero po trzech miesiącach 6 marca 2007 r., a już 21 marca Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK stwierdziło wygaśnięcie mandatu).

Jeśli zatem obecny Sejm miałby dokonać wyboru pięciu sędziów (a takie są polityczne decyzje), opinia publiczna powinna poznać kandydatów znacznie wcześniej, najpóźniej na początku września, kiedy można ich już oficjalnie zgłaszać, a nie w końcu września, kiedy termin zgłaszania będzie się kończył. Nic nie stoi także na przeszkodzie, by kluby parlamentarne, które de facto zgłaszają kandydatów (formalnie może to zrobić co najmniej 50 posłów i Prezydium Sejmu) już wcześniej nieoficjalnie ogłosiły, kogo zamierzają zgłosić. Pozwoli to na analizę sylwetek kandydatów.

Póki co żaden klub parlamentarny nie odpowiedział na apel organizacji prowadzących monitoring wyborów sędziów TK (Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Polska Sekcja Międzynarodowej Komisji Prawników, INPRIS, ten ostatni działania projektu OMX podejmuje w ramach dotacji programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG), by poinformować opinię publiczną o planowanych kandydatach. Choć istnieje nieoficjalna giełda nazwisk, to jednak tego typu wiadomości mają więcej z plotki niż poważnej debaty o kandydatach. Aż dziw, że sprawą nie interesują się żywo media. Ciągle nie doceniamy roli wyborów sędziów TK. Sprawa, która np. w USA przyciąga uwagę całego kraju (tam prezydent i senat wybierają 9 sędziów Sądu Najwyższego, w pewnej mierze odpowiednika naszego TK) w Polsce ma szansę przejść niemal niezauważona, także z powodu napiętego kalendarza wyborczego. Oby tak się nie stało!

 

 

INPRIS monitoruje wybory RPO i sędziów TK w ramach projektu „Obywatelski Monitoring Wyboru Sędziów” realizowanego z  programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.