INPRIS to think tank prawniczy.

„Sędziowie: zostańcie!”

12 kwietnia. Dzisiaj, o godz. 20 przed Sądem Najwyższym odbędzie się demonstracja organizowana przez Akcję Demokracja pod tym hasłem. Publikujemy fragmenty tekstów prezesa INPRIS Łukasza Bojarskiego, które dotyczą wyborów przed jakimi stoją sędziowie Sądu Najwyższego.

Przypominamy fragmenty artykułów Łukasza Bojarskiego, które dotyczą Sądu Najwyższego, w tym „instrukcję obsługi” dla sędziów SN (teksty opublikowane, dostępne w internecie, są szersze, bo dość szczegółowo omawiają także sprawę bojkotu wyborów do niekonstytucyjnej KRS oraz postawy sędziów sądów powszechnych, w tym osób przyjmujących posady prezesowskie po kolegach odwołanych bez powodu).


1. Sędziowie, liczymy na Was

Łukasz Bojarski („Prawnik”, DGP nr 16/2018, 23 stycznia 2018)


Słabość

[…] Uważam niestety, że sędziowie najwyższych trybunałów w jakimś sensie zawiedli. Piszę to oczywiście świadom, że wiele osób podejmowało działania, czasem heroiczne, że poświęcali cały swój czas i energię (mowy prezesa Stanisława Zabłockiego w Senacie przejdą moim zdaniem do historii), że mamy do czynienia z atakiem bez precedensu, że zderzyły się kultura i wykształcenie z brutalną siłą. W sferze retoryki, uchwał, stanowisk zrobiono wiele. Ale w sferze działań zbyt mało. […]


Abdykować czy trwać

Najbardziej gorącym obecnie tematem jest sprawa kandydowania lub nie do Krajowej Rady Sądownictwa oraz decyzji co do dalszej pracy w Sądzie Najwyższym, kandydowania do „zreformowanego” SN i obejmowania stanowisk po zwolnionych przedwcześnie prezesach sądów niższych instancji.

Przede wszystkim są to zupełnie różne przypadki. Trzeba bowiem wyraźnie rozróżnić orzeczniczą funkcję sędziego od funkcji w KRS czy w zarządzaniu sądem (prezesi).
Sędzia nie może moim zdaniem opuszczać obywateli tam, gdzie orzeka. Sędziowie TK, a przede wszystkim Sądu Najwyższego, nie mogą abdykować z powodów politycznych i odchodzić w stan spoczynku, dlatego że umożliwia im to prawo, a sami są zmęczeni, chcą zamanifestować swój sprzeciw lub obrzydzenie. Taka decyzja podjęta przez Andrzeja Wróbla, sędziego, który zrezygnował z pracy w TK i przeszedł do SN, wywołała niemal powszechny niesmak. I choć sędzia Wróbel tłumaczy, m.in. na łamach swojej książki „Warto chronić państwo prawa” przyczyny tej decyzji, to de facto opuścił obywateli i umożliwił PiS-owi szybsze przejęcie trybunału. Także sędziowie SN orzekają dla obywateli i mają obowiązek trwać do końca. A nawet, moim zdaniem – wiem, że dla niektórych to skrajne podejście – jeśli skończyli 65 lat, a mogą i zamierzali orzekać dłużej, powinni zgłosić się do prezydenta z wnioskiem o umożliwienie im tego. Niech to prezydent im odmówi (jeśli tak się stanie), sytuacja będzie wtedy jasna. Ale oni powinni walczyć o nas, obywateli, i nasze prawo do niezależnego i niezawisłego sądu. […]


A już zupełnie nie wyobrażam sobie, by ze stworzonej możliwości przejścia w stan spoczynku mogli skorzystać sędziowie, którzy nie osiągnęli wieku emerytalnego. Byłaby to zwykła ucieczka. Teoretycznie czterdziestokilkulatek (tyle lat mają najmłodsi sędziowie SN) może przejść w stan spoczynku, bo nie podoba mu się atmosfera wokół sądu, i do końca życia pobierać ogromne uposażenie sędziego w stanie spoczynku. To niemoralne.


Podobnie oceniam (choć to już nie orzekanie) rozważane przez prezesów, sędziów funkcyjnych SN, podanie się do dymisji w momencie wejścia w życie ustawy, choć daje ona możliwość pozostawania na stanowisku przez trzy miesiące. Politycznym najeźdźcom nie należy moim zdaniem ułatwiać zadania.Dlatego niepokoi mnie uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego (patrz: ramka), w której prócz pozostałych, bardzo słusznych punktów, znajduje się apel (pkt 6) o uszanowanie wszelkich decyzji sędziów SN związanych z wejściem w życie ustawy – czyli także nieuzasadnionej abdykacji. […]



2. Przed sędziami Sądu Najwyższego trudny wybór

Łukasz Bojarski („Prawnik”, DGP nr 36/2018, 20 lutego 2018)


Postawy

[…] Są to, jak widać, trzy odrębne zagadnienia i różnie są oceniane. Co do abdykacji przed osiągnięciem wieku emerytalnego panuje właściwie zgoda – taka „ucieczka” jest oceniana jako niemoralna, choć podobno, co martwi, są osoby, które chcą wykorzystać sytuację i przejść w przyspieszony stan spoczynku. Oby nie.

Co do opuszczenia stanowisk funkcyjnych na trzy miesiące przed ustawowym zwolnieniem, w proteście przeciwko niekonstytucyjnej ustawie czy ze zmęczenia wynikającego z ciągłej presji, publicznej dyskusji jest najmniej. I znowu: krążą słuchy, że niektórzy (a może nawet wszyscy w solidarnym proteście) takie odejście rozważają. To poważny błąd, zwłaszcza że pozostanie na stanowisku przez kolejne trzy miesiące nie wymaga składania żadnych wniosków. Rozumiem rozgoryczenie, niesmak i zmęczenie atakami, oskarżeniami, ciągłą presją, ale to jest czas próby. Wymaga zachowań specjalnych. Rozumiem obecny szok po latach orzekania w komforcie, ale sędziowie przyrzekali stać na straży prawa i w tym czasie próby nie powinni abdykować.

I wreszcie sprawa najtrudniejsza i najbardziej kontrowersyjna. Czy sędziowie, którzy przekroczyli wprowadzony w ustawie skrócony wiek emerytalny, powinni składać wnioski do prezydenta? Tu zdania są bardzo podzielone. Co więcej, przeciwnego do mojego zdania są prawdziwe autorytety, jak sędzia Stanisław Zabłocki, prezes SN kierujący pracami Izby Karnej. Argumenty takich osób trzeba rozważać szczególnie starannie.

Poważne kontrargumenty

W prywatnej polemice z moim stanowiskiem Pan Sędzia Zabłocki (który zgodził się na jej udostępnienie) pisze, że dla niego jasna jest tylko sytuacja tych sędziów SN, którzy nie mają ukończonych 65 lat.

Gdybym nie przekroczył tej granicy, nie wahałbym się ani przez chwilę i pozostałbym w SN tak długo, jak tylko byłoby to możliwe, ale tylko do momentu, do którego nie łączyłoby się to z koniecznością występowania z wnioskiem o przedłużenie votum w oparciu o te rozwiązania nowej ustawy, co do których szereg opinii wybitnych konstytucjonalistów stwierdza, że naruszają one zasadę nieusuwalności sędziów określoną w art. 180 naszej ustawy zasadniczej. Uczyniłbym tak po to, aby starać się przenieść chociaż jakąś cząstkę tego depozytu, który udało nam się wypracować przez okres ponad 27 lat wolnego, demokratycznego Sądu Najwyższego, do tego nowego tworu, który powstanie. Zrobiłbym tylko jedną rzecz, a mianowicie z dniem 3 kwietnia złożyłbym urząd prezesa kierującego pracami Izby Karnej i pozostał w SN jako tzw. szeregowiec. Mam też nadzieję, że tak postąpi lwia część Koleżanek i Kolegów, którzy nie przekroczyli tej 65-letniej »bariery dźwięku«.


Natomiast zupełnie inaczej ocenia Pan Sędzia sytuację osób, „dla których warunkiem dalszej pracy w SN jest wystąpienie z wnioskiem o przedłużenie ich sędziowskiego statusu”. Jakie za tym przemawiają argumenty? Wedle Stanisława Zabłockiego:

nie chodzi tu przecież tylko o to, że będą oni musieli prosić o to, co im się – jeśli na poważnie traktujemy zasadę nieusuwalności sędziów, zapisaną w Konstytucji – bez żadnych dodatkowych łaskawych gestów innej władzy po prostu należy. Tak, osobiste ambicje powinny ustępować przed czymś ważniejszym. Nie chodzi także o obawy, że znajdą się tysiące »życzliwych«, komentujących taki krok jako »trzymanie się koryta«, »tkwienie u żłobu« itd. Cenę takich komentarzy też należałoby, zapewne, zapłacić. Jak jednak uporać się z tak wielkiej wagi racją, przemawiającą za niezłożeniem wniosku o przedłużenie votum, jak ta, że jego ewentualne złożenie będzie czynione w oparciu o przepisy ustawy, którą w kilku fundamentalnych punktach, w tym także w punkcie naruszającym zasadę nieusuwalności sędziów, uważa się za sprzeczną z Konstytucją? Czy tym samym będzie to krok legitymizujący tę ustawę? A jeśli tak, to jak pogodzić głos sumienia z legitymizowaniem aktu prawnego, o którego niekonstytucyjności jest się głęboko przekonanym? […]Ważna jest natomiast wiedza prawnicza i przekonanie osoby podejmującej decyzję, ale może jeszcze ważniejsze jest przekonanie tych dziesiątków tysięcy ludzi, którzy stawali w obronie Konstytucji przed uchwaleniem ustawy o SN w takim kształcie. Czy wolno zatem uczynić coś takiego przeciwko sobie? Ale także i przeciwko tym ludziom? […]

Uważam, że sprawa wymaga szczegółowej dyskusji, także po to, by niezależnie od tego, jakie decyzje podejmą sędziowie, były one zrozumiałe dla obywateli. Co więcej, jestem zdania, że takie zagadnienia powinny być przedmiotem seminariów, konferencji, publicznych debat, podczas których swoje poglądy mogliby wyrazić (czy ucierać) różni zainteresowani. Nie jest to bowiem – i na to chcę położyć nacisk – sprawa tylko samych sędziów i ich decyzji, nie jest to wewnętrzna sprawa Sądu Najwyższego. To jest sprawa, która dotyczy nas, obywateli, i zagwarantowania naszego prawa do niezależnego i rzetelnego sądu.

Po kolei. Trudno nie zgodzić się ze słowami sędziego Zabłockiego. Zgadzam się z tezami wyjściowymi, prowadzą mnie jednak one do innych wniosków.

Czy należy prosić o to, co się sędziom należy? Unikałbym słowa „prosić”, bo nie o prośbę chodzi, lecz o formalny wniosek. I właśnie dlatego należy go złożyć, że się nie prosi, lecz wnioskuje, domaga, żąda tego, co się należy.

Czy można to robić w oparciu o ustawę, która ewidentnie narusza konstytucyjne prawo do nieusuwalności sędziego? Czy to nie będzie jej legitymizowanie? Przyznam szczerze, że ten – moim zdaniem najpoważniejszy – argument nie wydaje mi się przekonujący. Dlaczego? Dlatego, że odejście w stan spoczynku także będzie podporządkowaniem się tej ustawie. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że ustawa narusza art. 180 konstytucji (sędziowie są nieusuwalni), skracając wiek dla przejścia w stan spoczynku. Oczywiście ustawodawca taki wiek może skracać, ale prawo nie może działać wstecz i obejmować sędziów, którzy na mocy takiej ustawy są de facto usuwani z urzędu.


Czym zatem różni się odejście w stan spoczynku w oparciu o przepisy ustawy od złożenia wniosku do prezydenta? W obu przypadkach konsekwencje niesie ta sama ustawa. Czy zatem nie legitymizujemy jej w obu przypadkach? Różnica jest taka, że przy odejściu w stan spoczynku akceptujemy niekonstytucyjny stan rzeczy poprzez postawę bierną. Jeśli się natomiast decydujemy złożyć wniosek o przedłużenie możliwości orzekania, podejmujemy działanie, a to coś więcej. Przynajmniej teoretycznie. Moim zdaniem głównie teoretycznie.


Pan Sędzia Zabłocki uważa za fundamentalny argument także to, że działanie zgodnie z ustawą (ale tylko poprzez złożenie wniosku) będzie działaniem przeciwko ludziom, którzy bronili sądów i protestowali przeciwko sprzecznej z konstytucją ustawie. Jestem jedną z tych osób, a rozmawiałem z wieloma z nich. Większość (choć nie jest to próba reprezentatywna) zgodziła się z moim poglądem, czasem nie od razu, dopiero po dyskusji.


Otóż ja, my uważamy, że działaniem przeciwko ludziom będzie abdykacja, odejście i podporządkowanie się niekonstytucyjnej ustawie przez rezygnację ze sprawowania funkcji orzeczniczej – dla mnie, obywatela, najważniejszej. Oznacza to, że nasze prawo do niezależnego sądu, do rzetelnego procesu może zostać ograniczone […].

Obywatele od dwóch lat obserwują zwycięstwo brutalnej politycznej siły i kolejne porażki instytucji, które gwarantują nasze prawa. Padł Trybunał Konstytucyjny, przejmowana jest Krajowa Rada Sądownictwa, za chwilę rewolucja dokona się w Sądzie Najwyższym. Trzeba robić wszystko, żeby ją opóźnić, zminimalizować straty nią spowodowane, chronić obywateli. To będzie działanie na ich rzecz, a nie symboliczne opuszczenie okrętu…

Tylko pozostanie pozwoli nadal orzekać – a orzekanie jest tym, co najważniejsze – pięknie o tym mówił prof. Adam Strzembosz podczas Zgromadzenia SSP „Iustitia” 10 lutego 2018 r. (zobacz niżej).

Instrukcja obsługi

Jednak z powodu różnicy zdań i tak poważnych kontrargumentów uważam, że doprecyzowania wymaga, czego oczekujemy od sędziów odsuwanych przez ustawę w stan spoczynku.
Powinni oni, moim zdaniem, bardzo poważnie rozważyć złożenie wniosków do prezydenta z konkretnym, być może nawet wspólnie ustalonym i przedyskutowanym podczas zgromadzenia ogólnego, uzasadnieniem. Można w nim wyraźnie napisać, że wniosek opiera się na konstytucji i dotyczy możliwości kontynuacji urzędu do czasu osiągnięcia wieku, który uprawniał do przejścia w stan spoczynku do tej pory.

W rozmowach prywatnych pojawiają się argumenty sędziów, że nie wyobrażają sobie składania oświadczenia z nadzieją na to, że „Pan Prezydent łaskawie zezwoli mi na to, co mi się konstytucyjnie należy”. Takie postawienie sprawy bardzo utrudnia dyskusję. Tu nie chodzi o łaskę prezydenta, tu nie chodzi o urażone ambicje poszczególnych osób, tu chodzi o ochronę praw obywateli, czemu kontynuowanie służby sędziowskiej ma służyć.


Jeśli uzasadnienie takiego dokumentu będzie przedyskutowane i będą z niego wynikały motywy i cel, nikt sędziom nie będzie z tego powodu robił wyrzutów. Przeciwnie, my, obywatele, docenimy starania o dalsze chronienie naszych praw. Docenimy, że nie zostawiono nas samych sobie, na pastwę polityków.

Wydaje mi się, że decyzja o nieskładaniu wniosku do prezydenta powinna być czymś wyjątkowym. Może wynikać np. ze stanu zdrowia. Albo z zarzutów, jakie są formułowane pod adresem konkretnych osób związanych z orzekaniem w przeszłości – niezależnie od oceny ich dawnych zachowań (każda sprawa wymaga bardzo szczegółowej analizy) mogą one uznać, że dla dobra publicznego będzie lepiej, jeśli przejdą w stan spoczynku.

Załóżmy zatem, że sędziowie takie wnioski składają, uzasadniając, jak proponuję, i wskazując ich oparcie w konstytucji. Ruch wtedy będzie należał do prezydenta. Jeśli podejmie decyzję o pozostaniu sędziów na urzędzie, to dobrze, pozwoli im to nadal orzekać. Jeśli wszystkim odmówi, sprawa będzie jasna – dopełni ostatniego aktu zamachu na Sąd Najwyższy. […] Skutek prezydenckiej odmowy i niezłożenia wniosku będzie taki sam, ale droga inna. Nie przez abdykację sędziów, lecz przez decyzję prezydenta, a to jest różnica.

Najtrudniejsza jednak byłaby sytuacja, gdyby prezydent podejmował decyzje po uważaniu. Generalnie, jedynym kryterium powinna bowiem być możliwość sprawowania urzędu przez sędziego (głównie z punktu widzenia zdrowia psychofizycznego). Ewentualnie, wyjątkowo, mogą mieć znaczenie sytuacje szczególne, jak ukaranie w postępowaniu dyscyplinarnym czy postępowania toczące się przeciw sędziemu. Co do zasady, jeśli sędzia może kontynuować swoją służbę i wyraża taką wolę, powinien móc ją kontynuować.

Jeśli jednak prezydent wedle sobie tylko znanych kryteriów podejmie różne decyzje w przypadku różnych osób, wprowadzi to dodatkowy element, który wymaga rozważenia. Warto zawczasu przemyśleć, co w takiej sytuacji sędziowie powinni zrobić, i na taką ewentualność zarezerwować sobie protesty (np. w postaci przejścia w stan spoczynku mimo zgody prezydenta na kontynuowanie służby).

Komunikacja jest ważna

Niezależnie od tego, jakie decyzje podejmą sędziowie, zarówno jako grupa dyskutująca i uchwalająca stanowiska poprzez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, jak i ostatecznie jako indywidualne osoby, bardzo ważne jest, żeby były one czytelne.

Prawdą jest, że niewielu obywateli zwróci uwagę na „techniczne szczegóły”. Do szerokiej opinii publicznej przebije się jedna, dwie, góra trzy informacje: czy sędziowie się poddali, czy próbowali trwać; czy odeszli sami, czy pozbawił ich urzędu przedstawiciel władzy wykonawczej – prezydent; czy odeszli, w jakimś sensie przyznając tym samym, że zarzuty kierowane pod ich adresem były słuszne, czy też aktywnie się sprzeciwiali usunięciu z urzędu.


Jakie by te decyzje były, pamiętajmy, że będą podlegać ocenie obywateli i historii. Z tego powodu należy je rozważyć bardzo drobiazgowo, biorąc także pod uwagę, co postuluję, jaka decyzja przysłuży się lepiej obywatelom. I, co bardzo ważne, należy ją szczegółowo uzasadnić, tak by obywatele zrozumieli intencje, a w historii pozostał jasny ślad.


Załączniki

Prof. Adam Strzembosz podczas Zgromadzenia SSP „Iustitia”

Najważniejsze jest orzecznictwo. Żadne działania organizacyjne, żadne akcje, żadne próby zmiany sytuacji w kraju nic nie pomogą, jeżeli orzecznictwo sędziów faktycznie nie będzie niezawisłe. Tutaj trzeba skoncentrować wszystkie wysiłki. By ujawniać próby wpływania na orzecznictwo sędziów, by tworzyć środowisko, które pozwala tym, którzy są narażeni na różne naciski, oprzeć się tym naciskom i orzekać zgodnie z sumieniem i prawem, prawym prawem.

Proszę Państwa, w różnych trudnych sytuacjach ludzie się zachowywali wspaniale. Teraz przyszedł okres niełatwy ale w stanie wojennym był nieporównanie gorszy [...]. Taka niełatwa sytuacja i ludzi kształtuje, i ludzi selekcjonuje. Ja myślę, że zdecydowana większość polskich sędziów w tym okresie właśnie pokaże, że nie awanse, nie wyróżnienia, nie różne profity, ale ich własne sumienie decyduje, że wymiar sprawiedliwości w Polsce nie tylko nie ulega pogorszeniu, ale naprawdę zyskuje coraz większe uznanie społeczne.



OŚWIADCZENIE

Sędziowie Sądu Najwyższego zebrani na Zgromadzeniu Ogólnymw dniu 16 stycznia 2018 r. oświadczają:

1. Uchwalone przez obie izby Parlamentu i podpisane przez Prezydenta nowe ustawy dotyczące Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa oraz sądów powszechnych zostały przygotowane z naruszeniem podstawowych reguł tworzenia prawa, bez należytych konsultacji, ze zlekceważeniem ujawnionych opinii naukowych oraz stanowisk organizacji prawniczych i akademickich. Są one w wielu postanowieniach sprzeczne z normami obowiązującej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i łamią zasady trójpodziału władz, niezależności sądów, niezawisłości sędziów oraz ich nieusuwalności.

2. Trwająca do końca kwietnia 2020 r., określona konstytucyjnie 6–letnia kadencja Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego nie może być skrócona ustawą zwykłą.

3. Bezprawne oraz bezzasadne usunięcie z urzędu blisko połowy doświadczonych sędziów Sądu Najwyższego w żadnej mierze nie usprawni funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.

4. Demonstracyjne okazywanie lekceważenia oraz szkalowanie sędziów przez najwyższych przedstawicieli władzy ustawodawczej i wykonawczej godzi w autorytet Państwa Polskiego, którego częścią jest wymiar sprawiedliwości.

5. Wyrażamy uznanie wszystkim sędziom, osobom i instytucjom, które słowem i czynem poparły działania zmierzające do zachowania niezależności polskich sądów i niezawisłości sędziów.

6. Apelujemy o uszanowanie decyzji każdego sędziego, który według nowej ustawy o Sądzie Najwyższym zostaje zmuszony do podjęcia decyzji co do dalszego pozostania na stanowisku, przejścia w stan spoczynku albo ubiegania się o zgodę władzy wykonawczej na przedłużenie wykonywania sprawowanego urzędu.